"Widziałam siebie, jako dyrektora w międzynarodowej firmie."
W Hobart, stolicy Tasmanii, 5 lutego 1972 roku, przychodzi na świat dziewczynka, Mary Elisabeth. Najmłodsza z czwórki dzieci Henrietty Clark i Johna Donaldsona. Jej rodzice poznali się, gdy mieli po dwanaście lat, zakochali się w sobie w wieku lat 14, a ślub wzięli osiem lat później.
Każde wakacje spędza u swoich dziadków w Launceston, na północy Tasmanii. Był to skromny dom, cała czwórka spała w jednym pokoju. Każda wizyta była powodem do niezmiernej radości. Gdy miała zaledwie cześć lat, zmarł Jej dziadek. Jak sama wspomina, "płakałam, bo wszyscy płakali. W jaki sposób w wieku sześciu lat mogłam pojąć, że już nigdy Go nie zobaczę?".
Od najmłodszych lat uwielbia sport, uprawia hokej na trawie, była nawet kapitanem drużyny swojego liceum w Hobart, gra w koszykówkę, pływa, biega i jeździ konno, jako nastolatka startowała nawet w zawodach jeździeckich, a Jej koń nazywał się Diana. W Tassie's Sandy Bay Infant School, najmłodsza z gromadki Donaldson'ów był znana jako gaduła z niegrzecznym poczuciem humoru, co teraz trudno sobie wyobrazić. W szkole średniej uczyła się francuskiego, którego znajomość wykorzystała późnej, mieszkając przez pół roku w Paryżu.
Jako nastolatka, nie lubiła, gdy robiono Jej zdjęcia, po każdej rodzinnej imprezie zabierała wszystkie zdjęcia i Jako pierwsza je przeglądała chowając te na których źle wyszła.
W 1994 roku otrzymuje dyplom z prawa handlowego na Uniwersytecie w Hobart. Dwa lata późnej dyplomy w dziedzinie reklamy z Advertising Federation w Australii i marketingu z Australian Marketing Association. Po czym zostaje dyrektorem handlowym agencji handlu nieruchomościami w Melbourne. Mama nie kryła dumy ze swojej najmłodszej córki. Mary była z Nią zawsze bardzo blisko. Jej nagła śmierć w 1997 roku po operacji serca, była nieodwetowaną stratą. Mama była z Nią zawsze i jest nadal, nawet teraz, na wiele sposobów, w Jej poczynaniach, profesjonalizmie. Nauczyła Ją patrzenia na ludzi z miłością, czułością i szacunkiem. Co dziwne, śmierć mamy dała jej siłę i odwagę. Nawet po tylu latach ze wspomnień o Niej, czerpie inspiracje i odwagę. "Jestem pewna, że byłaby bardzo szczęśliwa widząc mnie, tutaj gdzie jestem teraz, nie tylko szczęśliwą w moim życiu rodzinnym, jako matkę, ale także zobaczyłaby , że użyłam mojej nowej sytuacji, zasobów i umiejętności, aby stworzyć platformę, aby zmienić co mogę ... i myślę, że pewnie uśmiecha się do mnie z góry. Ona na pewno nauczyła mnie bycia niezależną i zaufania sobie i wierzenia w samą siebie."
W tamtym okresie ogromnym wsparciem dla Mary okazała się Jej babcia. Potrafiła Ją pocieszyć. Nauczyła być z siebie dumną. W pamięci swej wnuczki zapisała się, jako zawsze szczęśliwa, roześmiana i pełna życia. Nawet po wyjeździe Mary, prawie codziennie do siebie dzwoniły lub pisały listy. Zmarła w 2001 roku.
Tak więc przyszła księżna dorastała w szczęśliwym, przepełnionym miłością domu. Jej tata, zawsze powtarzał: "Musisz robić to, co Cię czyni szczęśliwą". Można być pewnym, że tą doktryną kierowała się opuszczając Australię i udając się do Europy za głosem szczęścia. Ojciec, pokazał, Mary, jak smakuje życie, za co jak sama przyznaje, będzie mu wdzięczna do końca życia.
Młoda dziewczyna, nie myślała, że jeden dzień może przewrócić całe Jej życie i plany do góry nogami. Oczywiście wtedy tak drastycznie tego nie odczuła.
16 września 2000, dzień jak co dzień, tyle, że w Australii trwają Igrzyska Olimpijskie, a do samego Sydney zleciały osobistości z całego świata. Wśród nich znalazł się młody książę, przyszły król Danii.
W tamtym okresie, Mary, wynajmuje mieszkanie z czterema koleżankami, jedna z Nich została zaproszona na spotkanie ze starymi przyjaciółmi. W ułamku sekundy podejmuje decyzję i wraz z przyjaciółmi udaje się do Klubu Slip Inn. Książę przedstawiał się po prostu jako Fred z Danii. Usiedli obok siebie, na przeciwko Mary siedział Joachim. Oprócz tego w spotkaniu uczestniczyli księżniczka Martha Luise z Norwegii, książę Nikolaus z Grecji i dwóch bratanków królowa Juana Carlosa z Hiszpanii.
Para świetnie się razem bawi, na początku rozmowa dotyczy Ian’a Thorpe, który pobił rekord świata. A następnie rozpoczyna się debata, który książę jest bardziej… sexowny (tak o to właśnie chodzi i sama nie wieżę, że to piszę) Mikołaj z owłosioną klatką piersiową czy Frederik nie mający włosów na klatce. Mary wybiera… Freda – kobieta nawet nie wie, że przed chwilą wybrała Następce Tronu Danii. "Pół godziny później jedna ze współlokatorek podeszła do mnie i zapytała: "Czy wiesz, że ci ludzie to książęta i księżniczka ?". "Oczywiście mamy Królową Elżbietą jako głowę państwa, ale pod wieloma względami jesteśmy rodzajem republiki, więc spotkanie było trochę nietypowe z tego rodzaju ludźmi. Ale poza tym było całkiem zwyczajne. - Frederik i ja zaczęliśmy rozmawiać i po prostu nie mogliśmy przestać mówić. I to było to! Bardzo długa rozmowa, która trwała ponad rok, a raczej 14 miesięcy.
Bettina jest w domu w chłodnej Danii. Sama, znowu. W tym czasie Fred i Mary spędzają wspólnie czas, para udaje się do małego domku w okolicach Queensland, sami przyznają, że to były „piękne dni”. Frederik poznaje Mary ze swoim przyjacielem ,Chris’em Meehan, który jest właścicielem dużych nieruchomości w Sydney, Property Belle. Mary porzuca pracę i rozpoczyna nową właśnie u Meehana. 6 listopada 2000 roku, książę spędza w lesie deszczowym, cały czas pozostając z Mary w kontakcie telefonicznym, opowiada jej o żółwiach morskich, rekinach i krokodylach oraz o tym jak bardzo mu jej brakuje. Obiecuje, że jeszcze się z nią spotka przed wyjazdem. Godzinę później otrzymuje wiadomość od matki, babcia, królowa Ingrid jest umierająca i dlatego musi wrócić szybciej do domu. Książę jak najszybciej może wraca do Sydney by spotkać się z Mary. W między czasie dzwoni do niej i mówi co się stało, Mary jest zawiedziona, ale rozumie powagę sytuacji. Frederik ostatnie 2.000 kilometrów pokonuje w zawrotnym tempie, zostawiając swoich dwóch ochroniarzy z tyłu. W końcu dostaje się do Sydney i spędza ostatni wieczór z Mary. Opowiada jej o swoich doświadczeniach na północy. O nurkowaniu na Wielkiej Rafie Koralowej, wężach na kempingach gdzie spędzał noce oraz lasach deszczowych w Cape York. I o swojej bliskiej relacji z królowa Ingrid. Potem obiecuje Mary, że wróci. Może i czuł się zobowiązany, ale w głębi serca wiedział, że wróci bez względu na wszystko. Ponownie parze zostają tylko telefony, listy i e-maile. Każda rozmowa, list, e-mail zbliża ich coraz bardziej do siebie. Oboje częstą zasypiają z słuchawką przy uchu. W jednym z listów Mary wysłała mu swój ulubiony wiersz Elizabeth Barrett Browning, ”Jak cię kocham ?":
Jak cię kocham? Poczekaj – wszystko ci wyłożę.Kocham do dna, po brzegi, do samego szczytuPrzestrzeni, w której dusza szuka krańców bytuI łaski idealnej, ginąc w tym przestworze.Kocham cię tak przyziemnie, jak tylko zejść możeGłód; przy świeczce i w słońcu, gdy sięga zenitu;Tak śmiało i tak czysto, jak ktoś, kto, ZaszczytuNie pragnąc, broni Zasad wspartych na honorze.Kocham cię całym żarem, który niosłam w piersi,Miłością, jaką we mnie niegdyś tylko święciBudzili – kocham wszystkim, co cieszy i boli.Tchem, łzą, uśmiechem, życiem ! – a gdy Bóg pozwoli,Będę cię nawet mocniej kochała po śmierci.
W 2001 wraca do Sydney. Chce być bliżej niej, częściej się z nią widywać. To jest miłość, według Frederika, Mary jest wspaniała, jej oczy i stosunkowo nicki głos, jest po prostu ekscytującą osobą. W Australii książę nie cieszy się zainteresowaniem, może spokojnie jeździć rowerem w dół słynnej plaży Bondi Beach, popływać i zakończyć dzień grillem na plaży lub jedząc lokalną specjalność, pizzę z dyni. Mary czuje, jak gdyby Frederik był innym człowiek. Z chęcią sprząta, zmywa naczynia i gotuje. Mary jest pod wrażeniem jego zdolności kulinarnych. Książę poznaje jej przyjaciół. Podczas pobytu w Sydney, Mary porywa Frederika aby pokazać mu naturalne krajobrazy Australii. Podczas jednej z wizyt mieszkają w małym domku prawie na granicy Queensland, gdzie klimat jest sub-tropikalny i jest bardzo, bardzo pięknie. Podczas drugiej wizyty Mary zabiera go na południe od Sydney, mieszkają w pięknym domu, tuż obok plaży. Chodzą na długie spacery wzdłuż wody, gotują wyśmienite posiłki – właściwie gotuje raczej Fred, ponieważ Mary nie jest w tym dobra – wtedy naprawdę się poznają. Książę pamięta każdy szczegół tych wakacji w Australii.
Pierwsza wzmianka w prasie o Mary pojawiła się dokładnie 22 kwietnia 2001 roku w gazecie plotkarskiej Sydney Sun Herald i mówiła:
"Australijska kobieta jako przyszła królowej Danii. Nie tak stara historia może ujawnić, iż Australijka ukradła serce Następcy Tronu Danii, księciu Frederik ?.. 32-latek dziedzic tronu duńskiego udał się na cztery wycieczki do Australii od spotkania z kobietą, podczas wizyty w Sydney w zeszłym roku podczas igrzyskach olimpijskich. Teraz duńska prasa jest pełna dyskusji na temat tej kobiety, wszyscy którzy znają przyjaciółkę księcia niezwykle się starają, aby chronić Jej prywatność. 30-kilku letnia kobieta pracuje w zawodzie prawniczym, mówi się, że jest bardzo atrakcyjna."
W październiku 2001 roku Frederik znowu przyjeżdża do Sydney. Mary decyduje się na wspólny wyjazd, rezygnuje z pracy. W piątek 9 listopada 2001 roku książę całuje na pożegnanie Mary i wraca do Danii, to ostatnie anonimowe spotkanie pary.
16 listopada 2001 w australijskim "Exlusive" pierwszy raz podano imię kobiety, ma na imię Mary krzyczały nagłówki gazet.
To były ostatnie dni Mary w Sydney. Już następnego dnia 17 listopada udaje się zrobić pierwsze zdjęcie, Mary wychodzi właśnie z pracy w obcisłej czerwonej spódniczce, zaczepia ją redaktorka Billed Bladet Anna Johannesen, wygląda jak turystka, podchodzi do Mary i wita się z Nią. Przyszła księżna pyta się "W czym mogę pomóc", kobieta zaskakuje ją i pyta w prost czy jest dziewczyną księcia Frederika, ona odpowiada na to tylko „bez komentarza” i odchodzi, paparazzi ukryty w krzakach robi jej zdjęcie. 16 grudnia Mary wyprowadza się od swoich współlokatorek i wyjeżdża do Paryża. Jednak oficjalnie przyjeżdża do ojca, który mieszka w Anglii. Bardzo często wymyka się także do Danii. Z tego okresu nie ma jednak zdjęć, we Francji spędza osiem i pół miesiąca, by następnie przenieść się do Kopenhagi w sierpniu 2002 roku.
”Mój nowy dom „Kiedy siedzę przy oknie, patrzę i podziwiam widoki, myślę to jest:” Mój nowy dom”. Ludzie mówią, że w okresie zimowym jest tutaj tak ciemno i szaro. Ale ja myślę wtedy o wielu różnych rodzajach świateł. A potem myślę o całym kraju, mój nowy dom… Moje nowe kolory. Moje nowe światła.”.
W sierpniu Mary poznaje wielu członków dynastii panujących w Europie podczas dorocznych regat o Puchar Króla na Majorce .Wszyscy są pod wrażeniem. Niedługo potem już w Kopenhadze spotyka pierwszy raz królową. Jednak na początku, Małgorzata nie ma zamiaru poznać potencjalnej synowej, nie ufa miłostkom syna i chwiejności Jego uczuć. Wystarczy wybrać tylko trzy pozycje z długiej listy miłostek Frederika.
1996 - modelka Katia Storkholm,
1998 - piosenkarka pop Maria Montell,
2000 - stylistka Bettina Odum.
Te laleczki, o burzliwej przeszłości, zbudowane jak boginie, podczas ostatnich dziesięciu lat udzieliły wywiadów wszystkim brukowcom królestwa, a ich druzgocące zwierzenia doprowadzały królową do łez.
Z kolei mąż królowej, książę Henrik parzy nie przychylnie na małżeństwa Następców Tronu z dziewczynami z "ludu". Stwierdza, że "trzeba zachować magię otaczającą monarchię". Jednak postępowanie Mary jest najbardziej odpowiednie. Nigdy nie udzieliła żadnego wywiadu, nie pozowała do zdjęć skąpo odziana, nie nakryto Jej w żadnej kompromitującej sytuacji. Wreszcie Frederikowi udaję się namówić rodziców na spotkanie z ukochaną. Jak wspomina przyszła księżna, Następca Tronu przychodzi do domu i mówi tak po prostu jak gdyby nigdy nic, że mama wpadnie na kawę. Mary jest bardzo zdenerwowana i skupia się na nauce dworskiego ukłonu. Jak późnej wspomina w wywiadzie zaręczynowym, „Było dobrze. Protokół jest czymś zupełnie nowym dla mnie. To nie coś, czego normalnie na co dzień doświadczam w Australii… Gdyby spotkanie przebiegło negatywnie nie mam pojęcia, co by się stało. Ale nie sądzę, by kiedykolwiek Frederik zdecydował się abdykować. On zna swoją rolę. Czuje się zobowiązany do tego i myślę, że zbyt wiele byłoby wymagać od niego oddania dziedzictwa”.
Język okazał się dla przyszłej księżnej ogromną barierą, z którą długo walczyła i wreszcie pokonała, teraz po ponad 10 latach spędzonych w Danii, myśli a nawet marzy po duńsku. Nie jest już Australijką mówiącą po Duńsku, tylko Dunką mówiącą w swoim ojczystym języku. W tamtym okresie, bariery językowe, były nie do zniesienia, do tego stopnia, że czuła się samotna. "Nie mogłam wyrazić wszystkiego tak jak chciałam nie mogłem przecież skakać by zwrócić szybko na siebie uwagę. Znajomość języka jest tak nierozerwalnie związana z poznaniem społeczeństwa i grupy, a zwłaszcza kultury, tradycji, humoru, "wyjaśnia. "Potrzeba było czasu,"
Mary i książę zaczynają się pojawiać razem publicznie, na weselach, chrzcinach, chodzą na kolacje,
jeżdżą konno, podróżują do Austrii, wyjeżdżają na narty do Szwajcarii, na wakacje do
Château de Caïx, żeglują w okolicach Danii, płyną na Riwierę Francuską i lecą do Brazylii. Cała Dania jest nią zauroczona, a w Kopenhadze rozpoczyna się "mariomania". Dunki rzucają się do butików w których zakupy robi Mary, wraz ze swoją stylistką Britt Sisseck. Zjawiają się ze zdjęciem Mary, które ukazało się w prasie i chcąc kupić dokładnie to samo. Któregoś dnia Donaldson po prostu przymierzyła żółte sandałki. Następnego dnia klientki wyrywały je sobie z rąk. W styczniu 2003 r. Frederik i Mary udają się do Tasmanii. Książę ma wziąć udział w mistrzostwach świata w żeglarstwie. Mary odwiedza rodzinę. Na nabrzeżu w porcie w rodzinnym mieście Mary, Hobart love-Smitten para w pierwszy raz publicznie się całuje. Tak naprawdę to tylko pocałunek w policzek, ale staje się sensacją w Danii. 26 maja książę Frederik świętuje swoje trzydzieste piąte urodziny. I to Mary wita gości u bram pałacu. Półoficjalne zaręczyny ? Dotąd Fred nie obarczył żadnej swojej partnerki funkcją odźwiernej. Każdy widzi w tym wyraźny sygnał. Pytana o zaistniałą sytuację królowa odmawia komentarza. Kolejnym sygnałem zbliżających się zaręczyn jest uczestnictwo Następcy Tronu na ostatnim posiedzeniu rady ministrów, których zgody potrzebuje na ślub. Oprócz tego Mary rezygnuje ze stanowiska w firmie Microsoft i przeprowadza się z Frederikiem do zamku Fredenborg, gdzie zajmują apartamenty królowej Ingrid. We wrześniu lecą do Rzymu, gdzie książę wpada na pomysł oświadczyn, wcześniej jednak pisze piękny list do ojca Mary, Johna Donaldsona, w którym szczerze wyznaje, że Mary jest miłością jego życia. Późnej książę przyznaje, że nawet jeśli John by się nie zgodził i tak poprosił by ją o rękę. Para zwiedza Rzym, a książę jest już pewien swej decyzji i oświadcza się Mary:
"Nie możesz powiedzieć, nie, po prostu powiedz „tak” i wtedy ona powiedziała” tak „, to było cudowne".
Mary już wie, że Fred jest Jej brakującym kawałkiem. Jak sama mówi, "Jesteśmy w pewien sposób bardzo różni, a następnie, w inny sposób, różnice te wzajemnie się uzupełniają. Był moim brakującym kawałkiem, oczywiście, nie myślałam, że brakowało mi kawałka siebie, jeśli to ma sens. Wiesz, nigdy nie myślałam, że w końcu mieszkam w Danii i jestem w związku małżeńskim z Następcą Tronu. Ale był oczywiście moim brakującym kawałkiem. W przeciwnym razie nie byłoby mnie tu dzisiaj. "
Wreszcie punktualnie rano o 9.00, 23 września 2003 roku, w codziennym programie "Go'morgen Danmark" (Dzień Dobry, Danio) duńscy telewidzowie ze zdumieniem widzą na ekranach swoich telewizorów wystąpienie Ove Ullerupa, marszałka dworu królewskiego, zostaje ogłoszone, że książę Frederik oświadczył się pannie Mary Elizabeth Donaldson:
Jej Królewska Mość Królowa Danii i Jego Królewska Wysokość Książę Henrik z przyjemnością ogłaszają zaręczyny swojego syna, Jego Królewskiej Wysokości Księcia Frederika z Panną Mary Elizabeth Donaldson.Panna Donaldson jest obywatelem brytyjskim i australijskim, a także członkiem kościoła prezbiteriańskiego do którego zdecydowała się przystąpić w związku ze ślubem.
7 maja po powrocie pary królewskiej z zamku w Caix rodziny Frederika i Mary spotykają się na nieformalnej kolacji. Zostaje podana zupa rybna, duszony udziec sarni i paryska szarlotka, a do tego białe wino z francuski winnic Henrika, rocznik 1966 ( zaręczyny królowej i Henrika) i 1988.
Nie zapominajmy, że aby wstąpić w związek małżeński Mary Donaldson musi zrzec się australijskiego i brytyjskiego obywatelstwa oraz wstąpią do Kościoła ewangelicko-luterańskiego.
W samo południe 8 października 2003 roku zaręczeni pojawiają się na balkonie w Amalienborg Slto
by pozdrowić lud. „Kiedy stanęłam przed drzwiami, próbowałam się zrelaksować i wziąć kilka głębokich oddechów. Miałam wrażenie, że nie mogę tam iść… to było tak przytłaczające. Ludzie wiwatowali królowej, księciu Henrikowi i Frederikowi, a następnie także i mnie, ponieważ on mnie wybrał i wybraliśmy się nawzajem. ”
20 października 2003 roku Mary bierze udział w uroczystej kolacji na cześć pary wielkich książąt z Luksemburga, składającej trzydniową wizytę państwową w Danii. Ubrana w turkusową suknię, prawie bez biżuterii, z włosami zaczesanymi do góry w stylu lat 30' ma iście królewskie wejście. Między zupą grzybową z szampanem i dzikiem z rusztu, rozmawia ze swoim sąsiadem, premierem Danii, Andersem Fough Rasmussem. Żadnego fau pax, żadnej gafy, żadnego głupstwa, jest po prostu idealna. Niemal przyćmiewa, koronowane głowy i cały dwór. Następnego dnia uczestniczy w próbie koncertu orkiestry symfonicznej Luksemburga w sali duńskiego radia. Ponownie zachwyca w spodniach z czarnego aksamitu i wyjściowej marynarce. Skupia na sobie wszystkie spojrzenia i z powodzeniem zdaje kolejny egzamin.Zaczynają się przygotowania do ślubu. Królowa osobiście projektuje monogram pary. Tymczasem para robi sobie przerwę i leci do Australii na ślub siostry Mary - Patrycji i instruktora aerobiku Scotta Bauleya. Rodacy zachwycają się księciem, nie kryjącym prostoty, z oddaniem chroni podczas ślubu Patrycji swoją narzeczoną przed deszczem. Nie cofa się także przed noszeniem zakupów Mary na tasmańskim targu Salamanque. Nie zatrzymuje się w pięciogwiazdkowym hotelu czy pałacu, tylko u przyszłych teściów.
Wreszcie nadchodzi ten dzień, 14 maja 2004 roku, życie zwykłej dziewczyny dobiega końca, od tego momentu staje się księżną, podziwianą i czasem krytykowaną przez cały świat. Goście z różnych zakątków świata zbierają się Von Frue Kirke w Kopenhadze. Przybywa Panna Młoda, ubrana w suknię w kolorze kości słoniowej z długim trenem, w którą zgodnie Jej prośbą wszyto pierścionek Jej Mamy. Na głowie znajduje się specjalnie zakupiona dla przyszłej księżnej tiara. Prezent od królowej Małgorzaty i księcia Henrika. Oprócz tego welon, należący od pokoleń do Duńskiej Rodziny Królewskiej, nosiły Go wszystkie duńskie księżniczki, ten zaszczy dosięgnął także Mary. Jak królowa sama powiedziała, nie ma córki, która mogłaby go nosić, a Mary w dniu ślubu miała się nią stać.
Wieczorem odbywa się przyjęcie weselne. A w przemowie księcia padają nie zapomniane słowa
Wasze Wysokości, Wasze Królewskie Wysokości, moja droga nowa rodzino.
Drogi John'nie, jaki przywilej, jakie emocje, co za niezwykłe uczucie radości masz stworzyłeś we mnie. Można powiedzieć, że Mary należała do Ciebie - ale od dzisiaj, ona należy do mnie - i ja należę do niej .
To zdanie to o wiele więcej niż tylko słowa. To oznacza koniec okresu wolności, prób i błędów, gdzie odpowiedzialnym byłem tylko za siebie samego. Zdanie ma również drugą stronę, która dopiero się rozpoczyna. Dla mnie oznacza to, odpowiedzialność, zaufanie i dzielenie. Pozwalając mi wziąć dłoń Maryi i prowadzić ją przez nowe życia w lepsze i gorsze dni, to pokazało, że można mi zaufać, że mogę być w stanie robić przez całe życie - to się nazywa miłość. Za to jestem Ci bardzo wdzięczny. Kocham ją i będę ją chronić z całego serca. Zrobię co w mojej mocy, aby czuła się pewnie w domu, w swoim nowym kraju.
...
Teraz istnieją dwa światy, które od teraz będziemy badać razem, obok siebie. W świetle i ciemność, w lecie, jesienią, zimą i wiosna - zawsze. Radość i siła jaką dasz mi jest jak słońce w ciągu dnia, którego blask topi wszystkie wątpliwości i ciemności na ziemi. I jak księżyc w nocy, świecący czujnymi i delikatnymi wiązkami łagodności, które gaszą zgorszenie i oszustwa stosowane przez symbole ciemności. Często lubię porównać nowy dzień z odrodzeniem, nietkniętym, niedoświadczonym i niewinnym. Trochę naiwne, może - ale mimo to jest wspaniale udawać, że wszystko zaczyna się od nowa. Nowy świat rodzi się na nowo w świetle nowego dnia. Ta chwila jest "nasza" - nas dwóch - nowi razem, młodzi razem, niewinni razem, w miłości razem - po prostu "razem". Dajesz mi bezpieczeństwo, radość i szczęście. Jestem ciekawy, co bliska i odległa przyszłość ma dla nas - i to ty musisz odpowiedzieć. Ale postaram się wszystko kontrolować. Na dwa pytania już odpowiedzieliśmy, prostym "Tak" od nas obu. To jest odpowiedź, która będzie posiadać dobro dla nas zawsze. A jeśli potrzebujemy światła w poszukiwaniu odpowiedzi, wszystko co musimy zrobić, to podnieść oczy i spojrzeć w niebo. Tam leży wieczność, które zawsze może pokazać nam drogę z powrotem na trasę, którą czasami tracimy. Kocham cię Mary. Chodź, chodźmy! Przyjdź, pozwól nam zobaczyć. Przez tysiąc światów, miłość nieważkości czeka.
Po ślubie para udaje się na miesiąc miodowy do Afryki. Jak późnej wspominają, tylko tam i na Biegunie mogli być sami.
Biorąc ślub z następcą tronu Danii księżna stała się właścicielką biżuterii królowej Ingrid, w której skład wchodzą kolczyki, kolia i tiara. Jak sama przyznała w wywiadzie do programu "Klejnoty Koronne" na początku bała się, że zrobi coś źle i narazi się innym, z czasem księżna zaczęła wdrażać w życie swoje pomysł i przerabiać biżuterię, którą stosunkowo nie dawno zaczęła uważać za swoją. Tego przykładem mogą być kolczyki które postanowiła przerobić.
W domu do księcia i księżnej szybko dołącza "pierwsze dziecko" - Ziggy. Ta przesłodka suczka gryzie wszystko co napotka na swojej drodze. Można by powiedzieć, że to na niej Maz, bo tak książę pieszczotliwie nazywa swoją żonę, i Frederik ćwiczyli rodzicielstwo.
Na dzieci nie czekali długo, pierwszy chłopak i spadkobierca, Christian Valdemar Henri John przychodzi na świat już 2005 roku, a następnie Isabella Henrietta Ingrid Margarethe w 2007 r. i wreszcie bliźniaki w 2011 roku, Vincent Frederik Minik Alexander i Josephine Sophia Ivalo Mathilda. Wprost idealnie.
W 2010 roku rodzina przenosi się do Pałacu Amelienborg. Trwające sześć lat renowacje całkowicie odmieniły rokokowy budynek. Wszystko w nim jest wyrafinowane i bardzo nowoczesne. Najważniejszymi dodatkami są ogromne dzieła sztuki współczesnej stworzone przez duńskich artystów - pomysł księcia Frederika - które znajdują się na wielu ścianach a nawet suficie jednego z pomieszczeń. To właśnie tam Mary, wychowana w normalnym kochającym się domu, stworzyła własną oazę życia rodzinnego, gdzie ich czworo dzieci biega swobodnie - książę Christian gra w szpiegów z kolegą ze szkoły, a następnie pobiera lekcje gry na pianinie w Sali Wielkiej.
Normalna rodzina królewska, jak kolwiek banalnie to brzmi, taka właśnie jest. Dzień Frederik i Mary rozpoczynają wcześnie rano odwożąc młodsze dzieci do szkoły. Często na rowerze, mieszkańcy Kopenhagi nie zwracają już na to uwagi, jak Mary sama stwierdziła, przyzwyczaili się. Po południu cała rodzina zasiada przy jednym stole. Wspólny posiłek jest tym bardziej ważny dla Frederika, który dopiero po ukończeniu siódmego roku życia mógł jadać z rodzicami przy jednym stole. Pomimo tego dzieciństwo księcia i Jego brata było bardzo normalne, również uczęszczali do zwykłej szkoły publicznej jak obecnie dzieci pary. "Staramy się dać naszym dzieciom, normalne wychowanie, tak jak tylko możemy, ale również w tym samym czasie, uświadamiamy im, kim są i co oni znaczą w, tradycji i historii. To bardzo ważne, że jesteśmy otwarci i uczciwi mówiąc im o sytuacji i włączając ich w nasze życie. Ale mamy nadzieję, że będą rozwijać się i będziemy bardzo dumni, z tego kim są i z tego, że mają tę silną wiarę w siebie ... jak każdy rodzic. Jest za wcześnie, ale Christian i Isabella są bardzo elastyczni. Są bardzo towarzyscy, więc myślę, że szkoła dla nich będzie bardzo przyjemnym okresem życia. Po południu, w zaciszu domowym nie ma miejsca dla księcia i księżnej, jest tylko Fred i Maz, tata i mama. W wygodnych ubraniach, razem z dziećmi rozmawiają o szkole. oglądają telewizję i z pewnością kłócą się jaki program obejrzeć. Chodzą do restauracji na obiad, na zakupy. W weekendy lubią leniuchować i do późna siedzą w piżamach, chodzą na spacery, jeżdżą rowerami.
Oficjalnie, zawsze uśmiechnięta, profesjonalna, bezpośrednia i otwarta. Można by w nieskończoność opisywać Jej zalety. Oprócz sposobu bycia i stylu na popularność Mary mają wpływ Jej modelowe "dobre uczynki", które rosną w osiągnięcia z roku na rok, co Duńczycy całkowicie aprobują. W Danii, założyła "Mary Fonden" do walki zastraszaniem, samotnością i przemocą domową. "Nie mam wątpliwość co do mojego zainteresowania w tych obszarach", mówi Mary. Księżna Mary odwiedza kraje rozwijające się, omawiając kwestie takie jak zdrowie matki, planowanie rodziny, życie młodych narzeczonych i przemocy związanej z płcią, chcąc przekonać rządy do inwestowania w pomoc dziewczynom (i kobietom). To nie jest tylko runda spotkań i powitań, drżenie rąk i podnoszenie świadomości. To pozytywne działania wymagające poważnych twardych rozmów z komitetami złożonymi z ludzi super-inteligentnych i potężnych.
Pomimo upływu lat, Mary nie zapomina o Australii. Opuszczając Sydney ponad dziesięć lat temu zostawiła część siebie, a także rodzinę i przyjaciół. Przebywając w Danii tęskni za Australią, ale przebywając w niej uświadamia sobie, jak bardzo pokochała Danię i tęskni za nią równie mocno.
Mary uwielbia uczyć dzieci o Australii. "Kocham uczyć je o Australii i zabawnych zwierzętach australijskich, pokazując im, gdzie dorastałam, ponieważ jest to część ich dziedzictwa, jak również, część tego, kim są. Myślę, że wiedzą o istnieniu wszystkich puszystych rodzimych zwierząt." Dzieci od najmłodszych lat uczą się angielskiego i mówią równie dobrze jak po duńsku.
Księżna przebyła długą drogę, ze zwykłej australijskiej dziewczyny stała się Europejską księżną. Życie doświadczyło Ją dobrze nie szczędząc smutków i radości. Po blisko dziesięciu latach spędzonych na dworze królewskim nauczyła się żyć od nowa, a także stworzyła ciepły, kochający dom swojemu mężowi i dzieciom.
Bardzo rzeczowy tekst! Widzę, że zadałaś sobie wiele trudu, aby go napisać i na pewno zajęło to dużo czasu.
OdpowiedzUsuńTrochę czasu to zajęło. mam nadzieję, że już nie długo będę mogła jeszcze poszerzyć ten tekst o nowe informacje ;)
UsuńSuper ten tekst, gratuluję Iza :) Z chęcią zabrałam się za czytanie i aż łezka mi się w oku zakręciła, w niektórych jego fragmentach. Piękna para i piękna historia ich miłości. Tak sobie myślę, że gdyby nakręcili na tej podstawie film to bił by rekordy popularności. Wiadomo przecież nie od dziś, że najlepsze scenariusze pisze samo życie.
OdpowiedzUsuńUbolewam też, że w języku polskim nie ma ani jednej książki o Mary i jej rodzinie:( W ogóle już od dawna zastanawiam się, dlaczego nasza prasa nie pisze o rodzinach królewskich. A jak już piszą to tylko o Kate. A przecież taka Gala czy Viva, poświęcając jedną rubrykę Rodziną Królewskim zawsze miałaby o czym pisać, bo zawsze się coś w nich przecież dzieje. wystarczy wziąć pod lupę rok 2013- długo szukać nie trzeba: koronacja w Holandii, koronacja w Belgii, ślub i ciąża Madeleine :)
A już nawet nie trzeba wspominać o tym, że księżne są zawsze wspaniale ubrane (mam na myśli Mary, bo z pozostałymi to różnie bywa :P) i mogli by pokazać ich styl czy coś w tym stylu.
Pozdrawiam gorąco Ania
Też mnie to zastanawia, dlaczego każda książka jest o Kate, która na prawdę nie jest jakaś "rewelacją", baa... moim zdaniem jest beznadziejna: nic nie robi, tylko na zakupach ją widać, jest mega sztuczna, nigdzie nie pracowała poza firmą rodziców ( pomijam pracę gdzieś tam po znajomości). Robią z niej cudo, a jest przeciętna i ubrać też się nie umie...
UsuńZ wielką przyjemnością przeczytałabym książkę o Mary i mam nadzieję, że kiedyś taka powstanie...
Powstało już kilka książek biograficznych o Mary, ale niestety żadna z nich nie została wydana w Polsce :)
UsuńAch jeszcze zapomniałam napisać, że bardzo podoba mi się nowa szata graficzna bloga. Tło jest iście eleganckie i wygląda jak ściana w jakimś pałacu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, za oba komentarze ;) Co do filmu założę się, że Ty, Magda (kolejna ogromna Fanka Mary) i Ja obejrzałybyśmy ten film jako pierwsze xD Naprawdę z przyjemnością obejrzałabym taką produkcję o Frederiku i Mary i może Victorii i Danielu ze Szwecji. Vic i Daniel to druga piękna para i ich historia jest również piękna, choć nic nie przebije Naszej Pary ;)
UsuńPewnie siedziałybyśmy w pierwszym rzędzie :)
UsuńMimo że Frederick ma ponad 40 lat, to i tak uważam, że jest najprzystojniejszym księciem! :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, moim zdaniem z roku na rok jest coraz przystojniejszy !!! xD
UsuńZgadzam się, niczym wino. Czym starsze tym lepsze :)
UsuńAnia
Przeczytałam jednym tchem biografię księżnej Mary. Jest to najpiękniejsza historia, jaką kiedykolwiek słyszałam. Jednocześnie sama księżna Mary wydaje się być tak bliska mi. To jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie napisany tekst. Bardzo się cieszę, że natrafiłam na Twój blog. Uwielbiam zaglądać do niego, gdy mam kilka wolnych chwil. Wspaniała robota!
Pozdrawiam,
Letycjanka
Nie mam słów. Pięknie napisana biografia :)
OdpowiedzUsuńSuper !
wlasnie ogladnelam film Mary-The making of a princess cala historia *milosci* ktora rowniez w podobny sposob odkrylam,przezywalam i nadal odkrywam z ukochanym!:))
OdpowiedzUsuń